a tyle sie zdarzyło
Link 07.12.2007 :: 12:27 Komentuj (1)
Dzięki Maćkowi co mi zestawił komputer z biurka na podłogę mogę leżąc na brzuchu śmigać po necie. Własnie ta pozycja jako jedyna nie wywołuje u mnie jęków - ale niestety nie rozkoszy a bólu ;) kregosłup mi wysiadł proszę Państwa, ale całe szczęście jest już poprawa.
A wiec tak - co się zdarzyło przez ten czas kiedy nie pisałam. Był Wrocław. Wyjechałam z niego z chyba 5 kilogramami na plusie ;) Pogoda była koszmarna, ale dzielnie kilka długich spacerów się zaliczyło ale tak prawdę mówiąc to głównie JEDLIŚMY, SPALIŚMY i WAŁKONILIśMY się na potęgę.
A więc wracając do tematu tego bloga - nasze dwa Wrocławskie odkrycia.
NR 1 tararararararam!
Taberna Flamenca Camaron, Wrocław, ul. Ruska 19.

Piękny wystrój, jedynym minusem są niewygodne krzesła, ale plusów więcej - niskie ceny (nas warszawiaków oszołomiły) wielkie porcje - i uwaga najważniejsze - tam naprawdę jest przepyszne jedzenie...
W czasie pierwszej naszej wizyty - kolacja pierwszego dnia - nie znając wielkości porcji zamówiliśmy przystawke - koszyk smażonek - smażone krokiety z szpinaku oraz innych pyszności, chwilę później wjechały nasze główne dania - dla mnie sola z ciastem szafranowo szparagowym, dla Maćka polędwica faszerowana wątróbką i grzybami. Moje danie mnie zachwyciło, ciasto które nie było ciastem tylko jakimś przepysznym lekkim czymś ;) i do tego sola, a całość w smacznym sosie. Maciek z nieufnością podszedł do polędwicy bo wątróbki nie znosi - i tu zaskoczenie - wątróbka nie smakowała wątróbką, delikatny aksamitny farsz - pozostawiający na kubkach smakowych niezatarte wrażenie. I ta wielkośc porcji... dwa plastry mięsa na pół talerza + pieczone ziemniaki.
Ja stwierdziłam, że odkryłam swoją kulinarną mekkę i już nigdzie we wrocławiu nie będę szukać jedzenia. Wracaliśmy tam codziennie, przerabiając kolejne propozycje z menu, jedynym nieporozumieniem kulinarnym na które natrafiliśmy był gulasz z jelenia - odradzam.
Fantastyczne sałatki - cała porcja kosztuje ok 16 złotych, ja po zamówieniu połowy (8 złotych) "Sałatki 3 państw" dostałam wielki talerz zapełniony pomidorami, oliwkami, sosem pesto, orzechami włoskimi i serem. Ostatniego dnia zamówiłam kalmary po rzymsku - danie za 20 złotych - przyzwyczajona do cen warszawskich spodziewałam się kilku krążków podanych na listkach salaty - dostałam górę akuratnie wysmażonych pierścieni w towarzystwie sałatki z pomidora, grillowanej papryki i oliwek.
Do tego bardzo miła obsługa, wszystko podawane szybko i czuć że potrawy przygotowane były przed chwilą, że warzywa są świeże a składniki dobrej jakości. Z Maćkiem uknuliśmy plan by wpadać do Wrocławia tylko na odwiedziny w Camaronie.
nr 2. Kolejnym odkryciem była czekoladziarnia sieci http://www.chocoffee.com/ na rogu ulicy igielnej :)

O czekoladkach możecie sobie poczytać na stronie, ja ze swojej strony polecam DIABOLO - z chilli, dla równie wielkich fanów sera jak ja to DESPERADO z farszem z sera pleśniowego (!!!), pomarańczowo pieprzowe i cynamonowe usta. Mógłby Pan Jacek Sikora pomyśleć o sprzedaży wysyłkowej - bo w Warszawie nie ma lokalu chocoffee.
A odchodząc o tematu kulinarnego, Wrocław to wyjątkowe miasto - które nawet w listopadzie ma dobrą atmosferę. Zakochałam się w nim.

Ale i tam dopadła nas zima.

Ale by nie było tak że nic nie robiliśmy co by wymagało jakiegoś wysiłku intelektualnego wspomnę o spotkaniu w siedzibie Biura Literackiego http://www.biuroliterackie.pl/imprezy/czytaj.php?site=100&co=652 z czworgiem zdolnych osób (Łukasz JAROSZ, Adam ZDRODOWSKI, Kornelia PIELA, Rafał PRASZCZAŁEK), sie było, się słuchało, się wyniosło własne przemyślenia.
Na razie tyle - zaraz święta - zacznie sie pichcenie i focenie :) W planach szarlotka sypana i śledzie w przyprawach korzennych.
śledzie w przyprawach
Link 20.12.2007 :: 00:59 Komentuj (1)
To dziś zrobiłam, pierwsza świąteczna potrawa przygotowana - niewiele więcej ich będzie w tym roku, jakos się rozleniwiłam totalnie, o pieczeniu pierniczków nawet nei myślę. A przepis na śledzie jest od pewnej miłej pani z goldenline. Trochę go po swojemu zmieniłam oczywiście - zobaczymy jaki efekt. Mamy w każdym bądź razie nie mogłam odpędzić od stołu.
A więc było to tak
ok 10 wymoczonych matiasów kroimy na dość drobne kawałki - powiedzmy szerokości centymetra
8 małych czerwonych cebul kroimy na kawałki i szklimy na patelni z kilkoma łyżkami oliwy, do cebuli dodajemy gożdziki (10) ziele angielskie (5) łyżeczka cukru, trochę soli, pieprz.
Gdy cebula zmięknie wystawiamy ją za okno by przestygła, do zimnej dodajemy pokrojone śledzie, 1/4 szklanki czerwonego octu winnego, po ćwierć łyżeczki gałki muszkatołowej,imbiru, cynamonu, kardamonu
rodzynki
a ja dolałam jeszcze miodu gryczanego :)
To w słoiki i niech sie maceruje kilka dni, powiedzmy minimum 1 ;)
Było dobre nim sie zmacerowało - bo oczywiście musiałam spróbować, zobaczymy co będzie za kilka dni. A skąd pomysł na te śledzie? Byłam kiedyś w Alleglorii, gdzie cos podobnego było podawane jako przystawka, pachniało mocno przyprawami, było słodkawe z nutka kwaśną, a leżało sobie na kawałkach pumpernikla. Było dobre :)
Znecałam się dziś nad moim żołądkiem oj znęcałam - miszmasz kompletny, zimne pierogi z grzybami (moja mama przeszła samą siebie - ambrozja a nie pierogi) poźniej maki, później sledzie a gdzieś po drodze jogurt i wielka latte Tiger (od której żem uzależniona). Tak więc teraz obok mnie zaparzona mięta stoi :)
Z Maćkiem byłam dziś na "Zabójstwie Jesse'ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda" przepiękne zdjęcia, film dobrze zagrany, moim zdaniem scenariusz trochę kulał ale M. twierdził że pewne nie do końca trafione przeskoki i braki, były kwestią raczej montażu. Były też dłużyzny ale, ALE są w tym filmie sceny które koniecznie trzeba zobaczyć. Są obrazy, kadry, nastroje które zapadają w pamięć. Dla wrażliwych na obraz lektura obowiązkowa - najlepiej na dużym ekranie. Tylko uwaga - budzi się chęć pofocenia wielkim formatem i zabawy lens baby ;)
śledzie
Link 20.12.2007 :: 13:04 Komentuj (0)
śledzie są w niebezpieczeństwie, za mało mi ich wyszło czy coś... się obawiam że nie dotrwają do poniedziałku bo są p r z e p y s z n e.

zrobiłam dwa słoiczki, w jednym partia z większą ilością miodu gryczanego, w drugim z mniejszą, napoczełam obydwa i już wiem że trzeba robić z większą ilością miodu :)
A jutro specjalnie dla M. c h o c o l a t e cinnamon b r e a d z starbucks'a ;)
Ewkaa obudź się
Link 20.12.2007 :: 13:24 Komentuj (0)
bo nie wiesz co się dzieje na świecie, dopiero niedawno się zorientowałam, że Ania Bosak - finalistka "Po prostu tańcz" jest tą samą Anią której rok temu robiłam zdjęcia i jadłam pierogi. Nawet zdarzyło się z że razem z mamą obejrzałam jeden odcinek - nie wpadając na myśl "eeej przeciez ja znam tą dziewczynę".
Zamlaskaj i obudź sie Cedrowa zapałko, bo Ci bochra popodrzucą ... jak mi ktoś kiedyś napisał.


dlaczego przygotowując herbate mieszamy cukier
Link 24.12.2007 :: 15:07 Komentuj (1)
łyżeczką a nie czekamy jak sie sam rozpuści
gularz z jelenia
jak obrac swieze krewetki
fotoblog ewa i maciek
do czego dodajemy ocet balsamiczny
+wino +z +bananów +jak +zrobić
kawa czy herbata- jablecznik
jaki rum do mojito
drink z gruszkówki
mam dosyc paryza
mnie podglądał plaża
przepis na ciasto z dużą ilością jaj
kalafior popsuty
wystukując m.in takie frazy trafili goście na mojego bloga ;D wybrałam co ciekawsze, reszta to zwyczajna nuda kulinarna. Z kolei statystyka z ewabrzozowska.szm.sk pokazała takie kwiatki jak
fetish
sex
i uwaga - NAJCZULEJ
3 wejścia były z tego słowa, rozbroiło mnie to :)
Nie przejedźcie sie dziś robaczki moje kochane.
nasza-klasa.pl
Link 26.12.2007 :: 19:31 Komentuj (1)
oczywiście tam jestem, oczywiście wypatruję tam szkolnych znajomych którzy gdzieś się rozpierzchli po świecie. Kilka lat temu jak zaczynałam swoją zabawę z fotografią chciałam zrobić projekt pod roboczym tytułem "nasza klasa" - portrety licealnych znajomych, projektu nie dokończyłam ale trochę zdjęć powstało - ciekawe czy porozpoznajecie "who is who" :)











przednoworocznie
Link 30.12.2007 :: 21:20 Komentuj (0)
nie pichcę, prawdę mówiąc dojadam po świętach te wszystkie mięsiwa, ryby i taaak daaalej.
Ale jutro - jutro sylwester, ponieważ zima nie jest dla mnie dobrym okresem, brak światła chyba sprawia że w tym czasie co roku czuję się beznadziejnawielkagrubanicniewartabezsennieśpiącahumorzastaiwogóleniedopokazywanialudziom nie dałam się M. wyciągnąć na jakaś ludną imprezę ku czci odchodzącego roku. Będzie więc kameralnie, ja, M i dwóch najlepszych przyjaciół M. Upichcimy coś na przekór zimie (w planach kurczak w śmietanowym curry i pilaw z korzennymi przyprawami), ja się spiję miodem pitnym, chłopcy zagrają partyjkę (albo i więcej) szachów na trzy osoby (!!!) będzie fajnie.
Się wziełam w końcu za foty na wystawę, wybór zrobiony, przeszukałam negatywy, wszystkie klatki są, teraz tylko trzeba obczaić co z ramkami, odbitkami, oprawą. Prawdę mówiąc to gdyby nie to że wielu osobom na tej mojej wystawie zależy, i to one mnie namawiały, rozmawiały, zachęcały i gdyby nie to że już jestem wpisana na konkret listę z wyznaczoną datą a i nawet godziną, to bym to zostawiła. Nie ten moment, nie te zdjęcia, nie ja.
Tak, możemy to zwalić na zimową depresję.
wczoraj cudne zdjęcia porobiłam, małej słodkiej istotce, więc dziś zamiast fot jedzenia macie to ciasteczko - o przepis na nie proszę pytać Martę i Daniela (ale coś mi się wydaje, że jednym z składników jest miłość)


dobrego robaczki, już sylwestrowo wam kapki szczęścia życzę :*